
Ubiegły weekend dzięki miłościwie nam panującej Partii był jednym z tych długich. A to ze względu na Święto Smoczych Łodzi. Z te okazji organizowane są coroczne wyścigi smoczych łodzi. Najbardziej znane (i chyba jedne z bardziej profesjonalnych) odbywają się w Hong Kongu, ale Szanghajowi też niczego nie brakowało. Niestety, sama nie wiosłowałam, ale poszłam pokibicować swoim chłopcom.
Wszystko zaczęło się około 7 rano. Znajomy zawiózł nas do szkoły, gdzie odbywało się spotkanie organizacyjne. Pani w bluzce w paski była oficjalną opiekunką zespołu i to ona wymyśliła CRAZY TEAM.
No trudno, robiłam w życiu głupsze rzeczy niż wspieranie drużyn o dziwnych nazwach.
W wyścigu brały udział drużyny narodowe, profesjonaliści z własnymi wiosłami z włókna węglowego, oraz dzieciaki z różnych szkół - na zdjęciu wyżej widać niedozwolony doping w jednym z zespołów młodzików. Każdy dostał puszkę niegazowanego Red Bulla (na marginesie - paskudnego)
Tutaj moja krejzi drużyna miała się rozciągać i rozgrzewać przed wyścigiem, a wyszło jak widać...
Na nadbrzeżu pomału zbierają się gapie, a łodzie powoli dopływają do linii startu.
Jedna z bardziej profesjonalnych drużyn. Wyścigi były podzielone na kilka kategorii, w zależności od deklarowanych umiejętności i rozmiaru zespołu. W największych łodziach naliczyłam 24 osoby.
Fiolet kolorem organizacji.
Norwegowie zaliczyli wywrotkę na rzece. Współczułam im głównie dlatego, że woda tam jest potwornie zanieczyszczona. Z kolei złośliwa część mnie zastanawiała się, jakim cudem potomkowie Wikingów, poruszających się bardzo podobnymi łodziami, byli jedyną drużyną, która nie była w stanie utrzymać łodzi w równowadze.
Na zakończenie złapałam smoczych tancerzy. Główne uroczystości typu dekoracja zwycięzców odbywały się w pobliskim parku. Ze względów bezpieczeństwa, aby tego dnia wejść do parku, należało podać panu służbiście numer paszportu, adres i numer telefonu. Wspominałam może już o tym, że paszport należy mieć ze sobą WSZĘDZIE? Teoretycznie byłam tego świadoma, ale to, że bez paszportu nie wejdziesz nawet do parku, było dla mnie nowością.
Jutro jadę w krótką delegację - o chińskich biznes tripach też kiedyś napiszę, bo to zabawny temat.
No comments:
Post a Comment