Pages

Wednesday 11 June 2014

Dragon Boat Festival

No comments:
 



Ubiegły weekend dzięki miłościwie nam panującej Partii był jednym z tych długich. A to ze względu na Święto Smoczych Łodzi. Z te okazji organizowane są coroczne wyścigi smoczych łodzi. Najbardziej znane (i chyba jedne z bardziej profesjonalnych) odbywają się w Hong Kongu, ale Szanghajowi też niczego nie brakowało. Niestety, sama nie wiosłowałam, ale poszłam pokibicować swoim chłopcom. 


Wszystko zaczęło się około 7 rano. Znajomy zawiózł nas do szkoły, gdzie odbywało się spotkanie organizacyjne. Pani w bluzce w paski była oficjalną opiekunką zespołu i to ona wymyśliła CRAZY TEAM.
No trudno, robiłam w życiu głupsze rzeczy niż wspieranie drużyn o dziwnych nazwach.


W wyścigu brały udział drużyny narodowe, profesjonaliści z własnymi wiosłami z włókna węglowego, oraz dzieciaki z różnych szkół - na zdjęciu wyżej widać niedozwolony doping w jednym z zespołów młodzików. Każdy dostał puszkę niegazowanego Red Bulla (na marginesie - paskudnego)


Tutaj moja krejzi drużyna miała się rozciągać i rozgrzewać przed wyścigiem, a wyszło jak widać...



Dwóch zawodników w każdej drużynie nie wiosłuje. Jeden nadaje rytm bębniąc (synchronizacja wiosłowania to podstawa, bo inaczej kończy się jak Norwegowie), a drugi steruje. Cały trik polega na tym, żeby łódź płynęła po jak najprostszej linii.


Na nadbrzeżu pomału zbierają się gapie, a łodzie powoli dopływają do linii startu.



Jedna z bardziej profesjonalnych drużyn. Wyścigi były podzielone na kilka kategorii, w zależności od deklarowanych umiejętności i rozmiaru zespołu. W największych łodziach naliczyłam 24 osoby.


Fiolet kolorem organizacji.




Norwegowie zaliczyli wywrotkę na rzece. Współczułam im głównie dlatego, że woda tam jest potwornie zanieczyszczona. Z kolei złośliwa część mnie zastanawiała się, jakim cudem potomkowie Wikingów, poruszających się bardzo podobnymi łodziami, byli jedyną drużyną, która nie była w stanie utrzymać łodzi w równowadze.


Cała impreza skończyła się około 14. Niestety moja drużyna nie dostała się do ścisłego finału, ale jak na swoje 3 treningi przed konkursem i tak dali radę.


Na zakończenie złapałam smoczych tancerzy. Główne uroczystości typu dekoracja zwycięzców odbywały się w pobliskim parku. Ze względów bezpieczeństwa, aby tego dnia wejść do parku, należało podać panu służbiście numer paszportu, adres i numer telefonu. Wspominałam może już o tym, że paszport należy mieć ze sobą WSZĘDZIE? Teoretycznie byłam tego świadoma, ale to, że bez paszportu nie wejdziesz nawet do parku, było dla mnie nowością.

Jutro jadę w krótką delegację - o chińskich biznes tripach też kiedyś napiszę, bo to zabawny temat. 




No comments:

Post a Comment

 
© 2012. Design by Main-Blogger - Blogger Template and Blogging Stuff