![]() |
Jak to wygląda w Szanghaju,gdzie wszyscy jesteśmy "skądś"?
Kiedy jest się tak daleko od domu, znajomi niejako stają się Twoją rodziną, znacznie łatwiej jest być z kimś bliżej szybciej. Całe ekspackie środowisko raczej się wspiera, kiedy z wizowych powodów szukałam pracy 'na gwałt', udało się to załatwić w ciągu jednego tygodnia. Tylko dlatego, że miałam wokół siebie ludzi, którzy chcieli mi pomóc sami bądź przez swoje znajomości. O chińskim koncepcie guanxi napiszę jeszcze później.
Szanghaj był dla mnie szokiem nie tylko w sensie kulturowym, ale też towarzyskim. Tutaj z ręką na sercu przyznaję, że przyczynił się do tego też mój charakter. Ogólnie rzecz biorąc, najlepiej czuję się sama ze sobą, a tu nagle wpadłam w ciąg chodzenia na imprezy na których znałam czasem jedną osobę, czasem nikogo. Początkowo była to czysta kalkulacja, byle poznać kogoś w porządku- choćby po to, żeby mieć kogoś kto skontaktowałby się z moją rodziną, gdyby mnie przypadkiem (odpukać) trafił szlag. Jestem urodzoną pesymistką, ale pesymistką praktyczną jak widać.
![]() |
Yongkang Lu- ulica knajpek i barów (by timeoutshanghai.com) |
Wikipedia podaje, że w Szanghaju mieszkają 23 miliony ludzi. Wbrew pozorom, miasto jest bardzo małe jeśli chodzi o miejsca spotkań, mogę wyjść do popularnego baru w dowolny dzień tygodnia (samotnie) i na pewno spotkam kogoś znajomego. Czasami widuję ludzi, których kojarzę z widzenia, ale nigdy nie zamieniliśmy ze sobą słowa. Przedziwne doświadczenie, kiedy uświadamiam sobie, że jestem w największym chińskim mieście.
Grupy towarzyskie zmieniają się bardzo szybko ze względu na to, że ludzie najczęściej przyjeżdżają tu na kilka miesięcy, rok, rzadko dłużej. Każdy jest w jakimś momencie swojej chińskiej drogi, ciągle ktoś przychodzi, ktoś odchodzi (a czasami wraca, bo Szanghaj uzależnia). Jednego dnia możesz mieć grupę dobrych znajomych, a kolejnego być zupełnie sam. Panta rhei.
Ma to swoje dobre i złe strony- w takim układzie nie sposób się nudzić, ale jak już wspominałam, tutaj wszystko dzieje się bardzo szybko. Boli, kiedy wyjeżdża ktoś z kimś się zżyliśmy. Zdarzyło mi się spotkać dziewczynę, która jest tu już 3 czy 4 lata i nie rozmawia nawet z osobami które wiedzą, że nie zostaną tu na długo. Dlaczego? Otóż dlatego, że straciła już kilkoro najlepszych przyjaciół i nie ma ochoty angażować się emocjonalnie w kolejne znajomości bez przyszłości. W sumie ciężko się dziwić.
Ano nic. Przez cały mój pobyt tutaj poznałam jedną Chinkę z którą utrzymuję kontakt, spotykamy się i zawsze jest fajnie. Generalnie Chińczycy w mniej więcej moim wieku (25) mają poukładane życie (albo starają się je poukładać), często są już w związkach małżeńskich, a nawet jeśli nie są, to zwykle średnio mają ochotę spotykać się z białasami. Celowo pomijam tutaj dziewczyny szukające sponsorów. Zapraszani na obiady, domówki czy wyjścia, czasem zasłaniają się barierą językową, ale moim zdaniem to kiepska wymówka- zwłaszcza, że wielu z nich całkiem całkiem radzi sobie po angielsku, ja kaleczę chiński i jakoś leci. Po prostu większość Chińczyków których poznałam ma kompletnie inne priorytety życiowe i nie bardzo mamy o czym rozmawiać poza pracą. Wielu z nich np. pochodzi z zamożnych rodzin, pracują, ale nie są kompletnie zainteresowani podróżami, próbowaniem nowych rzeczy itp.
Mam w biurze dziewczyny, które poza Szanghajem były tylko i wyłącznie w podróżach służbowych i trzeba je było tam wysyłać siłą. Xi'an, Pekin, zwiedzanie w wolnym czasie- zapomnij. Ta jedna Chinka z którą regularnie się spotykam, w wieku 29 lat nie ma męża i niedawno rzuciła pracę, żeby pomieszkać w Tajlandii. To jest raczej bardzo nieortodoksyjna postawa, młodzi Chińczycy raczej realizują ambicje swoje lub rodziców, chodzą karnie do pracy, żenią się i mało imprezują. Kluby i puby w których lokalni mieszkańcy byliby większością co prawda istnieją, ale są dość rzadko spotykane. Jeśli widzisz Azjatę w pubie to zwykle będzie to Chińczyk z Hong Kongu, Amerykanin chińskiego pochodzenia lub Japończyk. Oczywiście mówię tutaj głównie o moim otoczeniu i 'moich' Chińczykach z konserwatywnym wykształceniem i stała pracą. Podejrzewam, że bardziej rozrywkowe branże bawią się na całego.
Co w takim razie Chińczycy w Szanghaju robią w wolnym czasie?
Grają w gry komputerowe (WoW jest bardzo popularny), chodzą na obiady i ktv (karaoke), na siłownię, dziewczyny często czytają książki. Właściwie ogółem nie jest to nic specjalnie odbiegającego od zachodniego stylu życia, jednak w szczegółach różnimy się zasadniczo :)
No comments:
Post a Comment