Pages

Friday 17 January 2014

Szanghaj towarzyski

No comments:
 

Nie pamiętam już, który polski wokalista musiał żyć życiem towarzyskim. Chociaż nie przeceniałabym tego aspektu życia aż tak, to jednak odgrywa on dość ważną rolę. Zwłaszcza, kiedy rzadko odwiedzamy rodzinne strony.


Jak to wygląda w Szanghaju,gdzie wszyscy jesteśmy "skądś"? 

Kiedy jest się tak daleko od domu, znajomi niejako stają się Twoją rodziną, znacznie łatwiej jest być z kimś bliżej szybciej. Całe ekspackie środowisko raczej się wspiera, kiedy z wizowych powodów szukałam pracy 'na gwałt', udało się to załatwić w ciągu jednego tygodnia. Tylko dlatego, że miałam wokół siebie ludzi, którzy chcieli mi pomóc sami bądź przez swoje znajomości.  O chińskim koncepcie guanxi napiszę jeszcze później.

Szanghaj był dla mnie szokiem nie tylko w sensie kulturowym, ale też towarzyskim. Tutaj z ręką na sercu przyznaję, że przyczynił się do tego też mój charakter. Ogólnie rzecz biorąc, najlepiej czuję się sama ze sobą, a tu nagle wpadłam w ciąg chodzenia na imprezy na których znałam czasem jedną osobę, czasem nikogo. Początkowo była to czysta kalkulacja, byle poznać kogoś w porządku- choćby po to, żeby mieć kogoś kto skontaktowałby się z moją rodziną, gdyby mnie przypadkiem (odpukać) trafił szlag. Jestem urodzoną pesymistką, ale pesymistką praktyczną jak widać.


Yongkang Lu- ulica knajpek i barów (by timeoutshanghai.com)


Wikipedia podaje, że w Szanghaju mieszkają 23 miliony ludzi. Wbrew pozorom, miasto jest bardzo małe jeśli chodzi o miejsca spotkań, mogę wyjść do popularnego baru w dowolny dzień tygodnia (samotnie) i na pewno spotkam kogoś znajomego. Czasami widuję ludzi, których kojarzę z widzenia, ale nigdy nie zamieniliśmy ze sobą słowa. Przedziwne doświadczenie, kiedy uświadamiam sobie, że jestem w największym chińskim mieście.

Grupy towarzyskie zmieniają się bardzo szybko ze względu na to, że ludzie najczęściej przyjeżdżają tu na kilka miesięcy, rok, rzadko dłużej. Każdy jest w jakimś momencie swojej chińskiej drogi, ciągle ktoś przychodzi, ktoś odchodzi (a czasami wraca, bo Szanghaj uzależnia). Jednego dnia możesz mieć grupę dobrych znajomych, a kolejnego być zupełnie sam. Panta rhei.

Ma to swoje dobre i złe strony- w takim układzie nie sposób się nudzić, ale jak już wspominałam, tutaj wszystko dzieje się bardzo szybko. Boli, kiedy wyjeżdża ktoś z kimś się zżyliśmy. Zdarzyło mi się spotkać dziewczynę, która jest tu już 3 czy 4 lata i nie rozmawia nawet z osobami które wiedzą, że nie zostaną tu na długo. Dlaczego? Otóż dlatego, że straciła już kilkoro najlepszych przyjaciół i nie ma ochoty angażować się emocjonalnie w kolejne znajomości bez przyszłości. W sumie ciężko się dziwić.

by Jonathan Browning
A co z Chińskimi znajomymi?

Ano nic. Przez cały mój pobyt tutaj poznałam jedną Chinkę z którą utrzymuję kontakt, spotykamy się i zawsze jest fajnie. Generalnie Chińczycy w mniej więcej moim wieku (25) mają poukładane życie (albo starają się je poukładać), często są już w związkach małżeńskich, a nawet jeśli nie są, to zwykle średnio mają ochotę spotykać się z białasami. Celowo pomijam tutaj dziewczyny szukające sponsorów. Zapraszani na obiady, domówki czy wyjścia, czasem zasłaniają się barierą językową, ale moim zdaniem to kiepska wymówka- zwłaszcza, że wielu z nich całkiem całkiem radzi sobie po angielsku, ja kaleczę chiński i jakoś leci. Po prostu większość Chińczyków których poznałam ma kompletnie inne priorytety życiowe i nie bardzo mamy o czym rozmawiać poza pracą. Wielu z nich np. pochodzi z zamożnych rodzin, pracują, ale nie są kompletnie zainteresowani podróżami, próbowaniem nowych rzeczy itp.

Mam w biurze dziewczyny, które poza Szanghajem były tylko i wyłącznie w podróżach służbowych i trzeba je było tam wysyłać siłą. Xi'an, Pekin, zwiedzanie w wolnym czasie- zapomnij. Ta jedna Chinka z którą regularnie się spotykam, w wieku 29 lat nie ma męża i niedawno rzuciła pracę, żeby pomieszkać w Tajlandii. To jest raczej bardzo nieortodoksyjna postawa, młodzi Chińczycy raczej realizują ambicje swoje lub rodziców, chodzą karnie do pracy, żenią się i mało imprezują. Kluby i puby w których lokalni mieszkańcy byliby większością co prawda istnieją, ale są dość rzadko spotykane. Jeśli widzisz Azjatę w pubie to zwykle będzie to Chińczyk z Hong Kongu, Amerykanin chińskiego pochodzenia lub Japończyk. Oczywiście mówię tutaj głównie o moim otoczeniu i 'moich' Chińczykach z konserwatywnym wykształceniem i stała pracą. Podejrzewam, że bardziej rozrywkowe branże bawią się na całego.

Co w takim razie Chińczycy w Szanghaju robią w wolnym czasie?

Grają w gry komputerowe (WoW jest bardzo popularny), chodzą na obiady i ktv (karaoke), na siłownię, dziewczyny często czytają książki. Właściwie ogółem nie jest to nic specjalnie odbiegającego od zachodniego stylu życia, jednak w szczegółach różnimy się zasadniczo :)


No comments:

Post a Comment

 
© 2012. Design by Main-Blogger - Blogger Template and Blogging Stuff