Kończą mi się wakacje. Jedne z lepszych (i dłuższych!) w życiu. W poniedziałek wracam do Szanghaju. Średnio mi się to uśmiecha, po takiej przerwie powrót do rzeczywistości na pewno będzie bolał. Mam całe mnóstwo notatek i zdjęć z Indonezji i Australii, ale finalizowanie tegoż potrwa. Wakacje są super, zrobiłam się grubsza i szczęśliwsza - sprawka sera. Mimo teoretycznie wolnego czasu jestem bardzo zajęta, choćby tę zajętość miały powodować wizyty na plaży. Nie jestem w stanie wypowiadać się za cały kontynent, ale w Zachodniej Australii plaże są jak z obrazka (na zdjęciu głównym akurat Bali, ale proszę uwierzyć mi na słowo!).
Na pewno tu wrócę. Raczej nie w tym ani w przyszłym roku, ale wrócę.
No comments:
Post a Comment